środa, 22 października 2014

jesieniucha

Wczoraj (podobnie jak dziś) znowu plucha za oknem. Przyszła taka typowa nieproszona jesieniucha. Dawniej, kiedy miałabym wolny dzień, zaszyłabym się pod kołderką na pół dnia. Drugie pół oglądałabym filmy, czytałabym książki, objadałabym się czekoladą, byleby ten przygnębiający dzień, jak najszybciej się skończył. Dawniej. Teraz moje dziecko cudowne wypełnia mi cały ten czas i choć zaszyłabym się najchętniej z nim pod tą kołderką i to zdecydowanie na cały dzień, trzeba było wziąć się w garść. Kiedy moja córa jeszcze smacznie spała w niecałą godzinkę udało mi się przyrządzić obiadek dla dwojga: pesto na ostro dla niecierpliwych i narzekających na brak czasu. Kilka produktów dobrej jakości (pesto, makaron, oliwa, mozarella, świeże lub suszone pomidory), przyprawy (świeża bazylia, oregano, chili pieprz cayenne lub curry) i gotowe. Kiedy Zu się przeciągała, ja już miałam gotowy obiad. Również i dla niej przecierek obiadowy był gotowy. W ubiegłą sobotę dostaliśmy trochę dobrodziejstw ze wsi, które jeszcze w ten sam dzień wrzuciliśmy do parowaru, zblendowaliśmy, porozlewaliśmy do pojemniczków i zamroziliśmy. I tym oto sposobem Zuzia ma gotowe obiadki na kolejne 2 tygodnie. Raz deszcz za oknem, raz słońce, trochę nam kaprysiła ta pogoda, więc nie zaryzykowałyśmy spacerem, a dotleniłyśmy się ciut na tarasie. Dopływ świeżego powietrza podziałał na Zu usypiająco, mama miała chwilę dla siebie. "Jesteś cudem. 50 lekcji jak uczynić niemożliwe możliwym" Reginy Brett tak wciąga, że gdy tylko miałam okazję, siegnęłam po kolejną lekcję. Poniżej kilka fotek mojego cudownego dziecka, kiedy jeszcze nie spało..






CZAPECZKA: SMYK, POLAREK: C&A, SPODENKI: F&F, BUCIKI: C&A, MIŚ: LOLLIPOP

1 komentarz: